Zdzisław Pękalski jest wielce znaną postacią wśród bieszczadzkich twórców, to artysta o rozlicznych zainteresowaniach. Przede wszystkim dużą popularnością cieszy się utworzona przez niego autorska galeria sztuki w Hoczwi, gdzie zamieszkuje. Jego święci malowani na deskach, Madonny wetknięte w koryta, kapliczki w naturalnych dziuplach i szczelinach drzew, są ozdobą każdego miejsca, gdzie tylko się znajdą. Licznie odwiedzający go turyści czy grupy twórców, pamiętają czasy, kiedy to prezentował barwne opowieści o tworzonych przez siebie aniołach i czadach.
Los jednak potrafi czasem zaskoczyć z tej gorszej strony. Przed dwoma laty artysta przeszedł rozległy wylew, cudem został uratowany. Skutkiem wylewu jest jednak paraliż prawej strony ciała i zaburzenia mowy. Z pomocą przyszło środowisko bieszczadzkich twórców, ale też przyjaciele i sąsiedzi. Jego choroba poruszyła serca wielu ludzi. Na całe szczęście wraca do zdrowia dzięki starannej opiece żony Marii, dobrym ludziom i stworzonym przez niego „bieszczadzkim aniołom”.
Zdzisław Pękalski dał się nie tylko poznać jako doskonały rzeźbiarz i malarz, ale również jako poeta. W kilku wydanych tomikach obok prezentacji prac malarskich, możemy zapoznać się z jego dorobkiem poetyckim. Jest on członkiem Klubu Literackiego Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, a jego wiersze zamieszczane były w licznych almanachach. Dlatego właśnie krośnieńscy poeci w tegorocznym okresie przedświątecznym odwiedzili swojego przyjaciela „po piórze”. Chociaż Zdzisław nie mógł jeszcze do nich przemówić, to z uwagą i łezką w oku wysłuchał dedykowanych mu wierszy. Pozostała również wiara, że Madonny, Chrystusy, świątki, anioły i czady, z których słynie artysta z Hoczwi doczekają się swoich kolejnych wcieleń.
Wacław Turek
Na zdjęciu: Edward Marszałek, Marek Petrykowski, Zdzisław Pękalski i Wacław Turek