Październik jest miesiącem wyjątkowym dla nas - pracowników, całej instytucji i - śmiało możemy to powiedzieć - dla miasta i mieszkańców. artKino obchodzi swoje 18. urodziny, zabierając widzów w muzyczną i filmową podróż. Na scenie Blues Brothers - Powrót do kina! Do tego znanego chyba wszystkim widzom tytułu wspomnieniami wraca tegoroczny gość, muzyk i sympatyk kina - Jacek Chruściśki.
Zima była ostra, ale nikt się tym nie przejmował. Dookoła trwał karnawał – Karnawał Solidarności! Radosne chwile spędzaliśmy z koleżankami i kolegami w licznych krakowskich kawiarniach i restauracjach... Świeżo upieczeni studenci zapełniali zadymione wnętrza już od wczesnych godzin popołudniowych... Nagle ktoś rzucił hasło: „W Wandzie grają Blues Brothers – idziemy?” Nikt nie wiedział, co to za film. Tyle, że amerykański i na fotosach wiszących przed kinem można było dostrzec sterty rozbitych policyjnych aut! Poszliśmy w kilkanaście osób, bilety schodziły jak świeże bułeczki, więc siedziałem prawie przed samym ekranem. Miało to – jak się później okazało – swoją dobrą stronę! Za ekranem na środku mieścił się ogromny głośnik i stamtąd muzyka naparzała prosto w moje uszy! Od pierwszej sceny w Jolliety film porwał nas i wprowadził w swoją specyficzną atmosferę. W miarę pojawiania się na ekranie kolejnych gwiazd muzyki nasze zaskoczenie rosło. Mam starszego brata, który od lat słuchał czarnej muzyki. Na półkach stały albumy Otisa Reddinga, Arethy Franklin, Ala Greena. Koledzy mieli sporo płyt bluesowych... Mentorskim tonem wyjaśniałem współwidzom, kto zacz na ekranie i czego słuchają! W radiu można było sporadycznie usłyszeć Raya Charlesa czy Jamesa Browna. Ba, nawet w TVP zdarzały się migawki z ich występów. Muzyka płynęła dookoła mnie i umilała podziwianie maestrii aktorów. Nikt z nas nie wiedział wtedy kim jest John Belushi, nikt nie znał Dana Aykroyda. Polscy krytycy, Fuksiewicz, Kałużyński, Jackiewicz nie informowali polskich widzów, co to jest Saturday Night Alive i że program ten ogląda na żywo prawie cała Ameryka... Ale dla nas ten klimat, to poczucie humoru, ten dystans do świata – to było to! To, czego nam było trzeba. Nikt nie spodziewał się, że za parę miesięcy żołnierskie buciory przyniosą nam stan wojenny i położą czarne mgły na rodzącej się wolności. Film nas oszołomił, dał zaczerpnąć pełnym haustem tej upragnionej wolności! Wyszliśmy z kina zachwyceni – podrygując jeszcze w rytmach pożegnalnej muzyki i ... Od razu poszliśmy do kasy, by kupić bilety na kolejny seans!!! Coś takiego zdarzyło mi się jeszcze tylko po obejrzeniu filmu Hair, Formana. To były czasy, to było kino! - Jacek Chruściński.
Po koncercie zapraszamy do udziału w projekcji jednego z pierwszych wyświetlanych w kinie filmów - kultowego "Rejsu" w reżyserii Marka Piwowskiego.
---
18 października 2018, godzina 19.00
artKino, ul. Bieszczadzka 1
Bezpłatne wejściówki do odebrania w kasie kina